sobota, 17 czerwca 2017

SYNDROM ODSTAWIENIA DREWNA

Bywają momenty, kiedy wchodzi zmartwienie, opary absurdu się unoszą. Wchodzisz do auta i już nie masz ochoty słuchać muzy. No co dziennik wiadomości może? Po co zaśmiecać głowę. I znów słuchasz pomruku silnika, szumu innych aut. Dostrzegasz ludzi, ptaki i otaczający świat.
Co z muzyką? Przecież do niedawna cieszyła Cię, utożsamiales się z nią. Co teraz? Sprzedasz sprzęt? I co Radio Bzdet? No request. Lepiej odłożyć temat na potem.

Z doświadczenia.

Każdorazowo, kiedy odwiedzam kolegę audiofila Kacpra, kiedy poznaję nowych miłośników muzyki, kiedy jestem na targach, zlotach i koncertach dzieje się COŚ, co umożliwia wyjście z muzycznego marazmu. Tak można by ująć to najprościej.

Dzień PO.

Syndrom odstawienia. Budzę się i zanim otworzę oko, rozmyślam niemalże bez emocji co spotkało mnie wczoraj. A dzień wcześniej spotyka mnie zazwyczaj sporo. Najgorszy jest moment kiedy przyznam się do ubytków w paśmie, niechlujnie przykręconej śrubki, albo że góra chybi dwa stopnie od złotego punktu. Ok. Pakuję wtedy (jadąc do pracy) jakiś wzorzec. Krall, Możdżer, Coll, Metheny, Jojo Meyer... i Zaczynam chłostę swojego ego. Chłostam niemiłosiernie, katuję i krzyczę "masz za karę, ty leniu, niedoruby robisz". I ciach pręgieżem niesmaku po plecach własnych doświadczeń...
Na ogół nie chcę w tym dniu z nikim rozmawiać.

Two days leather.

Dobra. przód wyłączony. Jadę od dołu. Herc po hercu. Slow generator. Old shool. Nie komputer. Zamykam oczy jak na koncercie i ... lecę. tutaj dół.. tutaj góra. Wytłumienie? Czy obudowa? Może przetwornik? Testy zmiany zmiany zmiany.
Czas na kick bas. Wyłączam suba i górę i znów herc po hercu....

Three days leather.

Odpinam kickbas. Góra wyłączona. Herc po hercu. Powoli powoli. Strojenie zwrotnic, filtry, mechaniczne cięcie pasma... I wszystko off...CISZA...... RESET.... ZAWSZE.... 30SEC CISZY.

Afther silens.

Ten moment jest równie przerażający jak zatrzymanie przez policję kiedy jest 50km/h a było ze 130.
Wzmacniacz załącza się. 10 minut różowego szumu w SPLu. ok. Od nowa płyty. Z reguły kończę nagraniem Anny Marii Jopek "Are you going with me". Zazwyczaj szczęśliwy to czas bo prócz ciarek na rękach mam ważna wiedzę. Wiem czego nie zestroję a co za tym idzie co wymienić. Więc zostaje tylko piec. HAHAHAHAHAHA HURRRRRA!!!! Jak to było u mistrza Barei "zmiany zmiany zmiany"






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz